Przejdź do głównej zawartości

#naprawdepostronienatury

Temat dzisiejszego wpisu chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. W myślach miałam poukładane całe zdania, jasno sprecyzowany punkt widzenia, ale wciąż brakowało mi czasu, żeby to wszystko znalazło ujście w słowach. Gdy przeczytałam o akcji #naprawdepostronienatury stało się dla mnie jasne, że nie tylko chcę zabrać głos, ale i czynnie włączyć się do tego, do czego namawiają Marta z Jadłonomii oraz Beata z Proste Miasta.

Ale o co chodzi?

Słyszeliście o akcji, która kryje się pod hashtagami #naprawdepostronienatury oraz #zbieramplastikzplazy ? Dla tych, którym nic to nie mówi, kilka słów wyjaśnienia - kryje się pod nimi inicjatywa mająca na celu zachęcić każdego z nas do dbania o środowisko. Nie tylko globalnie, ale przede wszystkim lokalnie.
Mam propozycję - idąc do pracy albo z niej wracając, odprowadzając dziecko do szkoły, na basen, karate albo dodatkowe zajęcia z języka obcego, idąc na spacer z rodziną - rozejrzyj się uważniej wokół siebie. Spójrz na trawniki, przystanki autobusowe, przestrzeń wokół ławek w parku? Chcę wierzyć, że nie zobaczysz tego, co mam na myśli, ale coś czuję, że jednak zobaczysz. Śmieci. Te niewinne patyczki po lodach, niedopałki, kapsle, papierki po jedzeniu na wynos, kartoniki po soczkach dla dzieci i słomki z tychże kartoników. Niby nic prawda? A jednak, jeśli każdy z nas pomyśli w ten sposób, to nie minie zbyt wiele czasu, a nasza przestrzeń życiowa zamieni się w wysypisko. My - ludzie, mamy wciąż wpływ na to, jak wygląda miejsce, w którym mieszkamy, spędzamy czas wolny, pracujemy. Możemy się bronić przed niechcianymi działaniami. Bronić nie mogą się natomiast zwierzęta, dla których ludzkie śmieci w większości przypadków są po prostu niebezpieczne. Zachęcam do przeczytania tego, co na temat sprzątania wszechobecnych śmieci napisały m.in. Marta Dymek [klik] i Beata Buc [klik]. Obszerniejszy tekst Beaty znajdziecie natomiast TU

Nie tylko nad morzem

Sprzątać możemy wszędzie. Na placu zabaw, z którego korzystają nasze dzieci, na trawniku przed blokiem, przedszkolem, szkołą. Wokół ławki, na której przysiądziemy podczas spaceru, na miejskiej plaży, na ulubionej trasie do biegania, jazdy rowerem, spacerów z psem. To naprawdę nic trudnego. Podnieść jeden, dwa, kilka papierków, rzuconą niedbale na trawnik butelkę. Jeśli tylko zachowamy ostrożność i zasady higieny - nie będziemy podnosić przedmiotów trudnych do zidentyfikowania lub ostrych, takich na których może znajdować się krew czy niewiadomego pochodzenia płyny itp., a po powrocie do domu dokładnie umyjemy ręce - możemy realnie wpłynąć na to, jak będzie wyglądało nasze otoczenie. I będziemy czuć satysfakcję, że przyczyniliśmy się do tego, że przestrzeń wokół nas stała się piękniejsza, bo czystsza.





Daj dobry przykład

Jest dla mnie zrozumiałe, że nie każdy może chcieć w taki sposób dbać o środowisko. Dla tych, do których taka forma nie przemawia mam inną propozycję. Daj dobry przykład - nie śmieć. "Oczywista oczywistość", która sprawia tak wiele trudności, że czasem nie mogę uwierzyć, jak to w ogóle możliwe. Sama byłam ostatnio świadkiem tego, jak dwie nastolatki, siedzące pod "moim" blokiem na ławce, ani przez chwilę nie zastanowiły się nad tym, co robią i wyrzuciły kapsle z popularnych napojów w szklanej butelce prosto pod własne nogi (butelki zaś trafiły pod ławkę). A kosz na śmieci stał tuż za ich plecami. Uprzejmie zwróciłam ich uwagę na to, że wystarczy tak niewiele - wstać i zrobić dosłownie jeden krok, by pozostawić miejsce takim, jakie się je zastało. W tym przypadku reakcja była pozytywna. Wszystko trafiło tam, gdzie powinno, czyli do kosza. Mam cichą nadzieję, że w głowach dziewcząt zasiałam maleńkie ziarenko chęci dbania o środowisko. I tak, jestem dumna z tego, że zareagowałam. Gdybym tego nie zrobiła, byłoby to według mnie jednoznaczne z cichym przyzwoleniem na takie zachowania.
Edukujmy własne dzieci, bo to one są przyszłością naszej planety. Ja mojemu dziecku daję przykład na co dzień. Nie ma u nas odstępstw od zasad, ze każdy, nawet najdrobniejszy śmieć trafia do kosza, a podczas spacerów zawsze sprzątamy po naszym psiaku (a wierzcie mi, że nie dla wszystkich jest to oczywiste). Dodatkowo staramy się ograniczać ilość tego, co musi zostać wyrzucone. W domu śmieci segregujemy, by mieć swój malutki wkład w ich ponowne wykorzystanie. Poza tym zawsze mam ze sobą płócienne torby na zakupy, a córka dostaje do szkoły picie w termosie zamiast takiego w plastikowej butelce, śniadanie zaś w "śniadaniówce". Powiesz - drobiazgi. A ja powiem - drobiazgi, które mają ogromne znaczenie.
I wciąż wykorzystuję każdą sposobność do rozmów o tym, jak ważna powinna być dla nas przyroda i dlaczego należy o nią dbać. Choćby podczas spacerów po lasach. Tam wciąż bowiem są dzikie wysypiska. Niepojętym jest dla mnie jak można nie zabrać ze sobą z powrotem tej pustej butelki po napoju, pustych papierków po kanapkach, pustych opakowań po chrupkach czy ciastkach. Podkreślam - pustych, a co za tym idzie - lżejszych i zajmujących mniej miejsca w plecakach niż wtedy, gdy były pełne. Niepojętym jest dla mnie (jako mieszkanki bloku), że można wyrzucić pod własne okno suchy chleb, zepsutą wędlinę, nadgniłe pomidory, ogórki czy jabłka, kości z obiadu. Owszem, takie produkty prędzej czy później się rozłożą, ale do tego czasu będą brzydko pachnieć, ściągać owady i najzwyczajniej sprawią, że wspólna przecież przestrzeń będzie wyglądać niechlujnie. A kości dodatkowo zainteresują choćby niemądre jeszcze szczeniaki (jak mój) i mogą im zrobić poważną krzywdę (nijak ma się moim zdaniem tłumaczenie w tym temacie, że ułożony pies nie zje tego, co będzie leżało na trawniku - z instynktem nie wygrasz).
Ja wierzę, że dawanie dobrego przykładu działa. Skoro chcemy spędzać czas w miejscach estetycznych  i czystych, pozostawmy je zadbanymi dla tych, którzy przyjdą w te miejsca po nas.

A Ty?

Niczego nowego tym wpisem nie odkryłam, ale kieruję się zasadą, że jeśli się coś powtarza, to osiągnie się zamierzony efekt. I jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu tego tekstu pomyśli (i myśli swe zamieni w czyn), że powinna zmienić swoje spojrzenie na otaczający ją świat (w mikro- i makro-wymiarze), to już będzie dla mnie sukces. Zatem Drogi Czytelniku - jesteś #naprawdepostronienatury ?

jagna

Komentarze

Zainteresowało Was

Lista Osobista: Podróże - Miasto nad Pilicą

W tegoroczne wakacje postanowiliśmy kontynuować nasz plan zwiedzania Polski, który na dobre rozkręciliśmy rok wcześniej. W ramach jego trwania trafiliśmy do kilku kolejnych miejscowości. Jedną z nich było miasto nad Pilicą. Tylko browar? Gdy słyszymy Warka , pierwsze co nam przychodzi do głowy, to piwo. A jeśli piwo, to browar. Krzywdzącym byłoby jednak, gdybyśmy na takim poziomie pozostawili naszą wiedzę na temat tego miasta na Pilicą. Ja sama nie wiedziałam czego oczekiwać jadąc do Warki. Na spisanej liście mieliśmy kilka miejsc do zwiedzenia, ale postanowiłam na nic się nie nastawiać, jechać i oglądać z lekką głową, bez jakichkolwiek oczekiwań. Żeby przekonać się, jak takie podejście do mikro-turystyki  rodzinnej sprawdzi się w praktyce. I sprawdziło się wyśmienicie. Pierwszym przystankiem był park wokół Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego (i tylko park, ponieważ podróżowaliśmy z psem [przyp.1]). Park nadal w rozkwicie, nadal zielony, ciekawie zaaranżowany i całkiem spory. Jeg

Lista Osobista: Książki - Magdalena Samozwaniec "Trzymajmy się! Życiowe rady dla starych i młodych"

Autor: Magdalena Samozwaniec Tytuł: Trzymajmy się! Życiowe porady dla starych i młodych Zebrał i opracował: Rafał Podraza Wydawnictwo: Iskry Miejsce wydania: Warszawa Rok wydania: 2017 Ilość stron: 210 O Magdalenie Kim była Magdalena Samozwaniec ? Mądrą kobietą, płodną pisarką, satyryczką, córką Wojciecha Kossaka - polskiego malarza batalisty i portrecisty, siostrą Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej - wrażliwej i zdolnej poetki. W zebranych przez Rafała Podrazę felietonach i wspomnieniach, wydanych w przedstawianej przeze mnie książce - czytelnik odnajdzie wszystkie te wcielenia Magdaleny. Samozwaniec opowiada w nich o sobie z niezwykłą szczerością, bez ozdobników, a jednocześnie pamiętając wciąż o własnej wartości jako pisarki. Otwiera przed czytelnikiem drzwi do świata Kossaków - w którym to główne role odgrywali Tatko, Mamidło, ukochana siostra Lilka, a później także wielka podpora Magdaleny - Zygmunt Niewiadowski (drugi mąż). W tym świecie nie by